*Clary*
Biegłam tak szybko jak tylko mogłam. Przede mną podążał Alan w wilczej postaci. Kiedy tylko znaleźliśmy się daleko od terytorium wrogiego stada, zatrzymałam się i odetchnęłam z ulgą. Rozmowa nie poszła tak jakbyśmy tego chcieli.- Masz talent do pakowania się w kłopoty, tak jak ja - mruknęłam, próbując złapać oddech.
Pokiwał tylko łbem. Mój brat jako dziki wilkołak wygląda inaczej nisz normalny wilkołak. Jest trzy razy większy, a jego oczy świecą się na czerwono. Jego futro ma taki sam kolor jak jego włosy w normalnej postaci.
To spotkanie na samym początku szło całkiem dobrze. Jednak kiedy doszli do tematu porozumienia wszystko się posypało. Alfa tamtejszej sfory, chciał, aby połączyć oba stada poprzez małżeństwo. Jednakże kiedy mój kochany braciszek zobaczył jego córkę, od razu mu się odechciało. Powiedział kilka słów za dużo i musieliśmy uciec, aby nas nie rozszarpali. Trochę ucierpieliśmy, ale na szczęście to nic poważnego.
Skąd pewność, że Alan to mój brat? Otóż w nocy "włamałam" się do pokoju Magnusa i Aleca. Dzięki runie mogłam przejrzeć wspomnienia Magnusa. To było straszne. Jego umysł jest pełen chorych fantazji z Aleciem w roli głównej. Po za tym ma strasznie mroczne myśli i w ogóle wszystko w jego umyśle jest ciut mroczne. No, ale to czarownik więc... Wracając do Alana. Magnus skapnął się dopiero przy porodzie, ze jest nas dwójka. Nasza energia jakimś cudem ukryła jedno z nas. Alan urodził się "martwy". Znaczy tylko według Magnusa. Miał wyrzuty, no i nie chciał aby mama cierpiała po stracie kolejnego syna dlatego wymazał wszystkim tam obecnym pamięć, a jego znajoma zabrała "martwe" ciało mojego brata. Jak dla mnie to naprawdę chora sytuacja. Nic z tym jednak nie zrobię. Przynajmniej teraz go odzyskałam.
- Nie patrz tak na mnie. To twoja wina - prychnęłam.
Wyglądał jakby chciał się na mnie rzucić.
- Już się tak nie denerwuj, braciszku - uśmiechnęłam się.
Kolejny raz pokręcił łbem.
- Trafisz sam do domu? - spytałam.
Zanim zdążyłam cokolwiek jeszcze powiedzieć poszedł sobie. Coraz bardziej dostrzegam nasze podobieństwo.
Wyciągnęłam stelę i otworzyłam portal. Przeszłam przez niego i po chwili znalazłam się przed posiadłością. Spojrzałam na swoje ubranie i wiedziałam, że nie obejdzie się bez tłumaczenia. Moje spodnie były lekko podarte, tak samo jak kurtka. Na dodatek byłam cała brudna i trochę poraniona. Moje włosy były roztrzepane na wszystkie strony.
Weszłam do posiadłości i od razu usłyszałam głosy dochodzące z salonu. Jeszcze im się nie znudziło? Kiedy weszła do salonu wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Wszyscy wyglądali na zmartwionych. Wyglądam aż tak źle?
- Co ci się stało? - spytał Aiden podchodząc do mnie.
Uniósł mój podbródek i zaczął mi się dokładnie przyglądać.
- Czy to ślad pazurów? - spytał Jonathan podchodząc do mnie.
- Spokojnie, to tylko kilka zadrapań - mruknęłam odsuwając się od nich i opierając o ścianę.
- Co ci się stało? - ponowił pytanie Luke.
Może jeszcze przemilczę temat Alana. Będzie ciekawiej jak dowiedzą się później.
- Pomagałam znajomemu barmanowi - powiedziałam spokojnie.
- Co takiego? - krzyknęli razem.
Jakie zgranie... Nie spodziewałam się tego.
- Jest alfą dzikiego stada - oznajmiłam z uśmiechem.
- W coś ty się wpakowała? - zapytał Magnus łamiącym się głosem.
- Nic takiego. Ma pewne problemy z wrogim stadem.
- Wiesz, jakie to niebezpieczne? Dzikie stada są agresywne, nieprzewidywalne i nienawidzą nefilim - warknął Jace.
- Znasz kogoś z dzikiego stada? - spytałam.
Spojrzał na mnie niezrozumiale. Pokiwał tylko przecząco głową.
- Nie masz prawa ich oceniać. Jak widzę nic się nie zmieniłeś. Nadal oceniasz nie mając żadnych podstaw - prychnęłam.
Przewróciłam tylko oczami i wyszłam z salonu. A miałam nadzieję, że coś do niego dotarło przez te lata. Jednak się myliłam.
*Jace*
Przesadziłem. Jestem pewny, że po raz kolejny zmalałem w jej oczach. Ja po prostu się martwię. Dzikie wilkołaki są niebezpieczne, mogła zginąć lub zostać poważnie ranna. Naprawdę to takie dziwne, że mi zależy?- Aiden wiesz o kogo mogło chodzić? - spytała Isabell.
- Nie. Zauważyłbym gdyby coś się działo. Wychodziła tylko na zakupy, tak to cały czas była w domu. Boję się, że nas okłamała i wpakowała się w coś gorszego - powiedział zdenerwowany.
- Jej talent do pakowania się w kłopoty, z roku na rok jest coraz gorszy - rzekł Jonathan.
- Trzeba to sprawdzić - mruknął Magnus.
Po chwili jęknął cicho z bólu i złapał się za głowę.
- Co się dzieje? - zapytał Alec, podchodząc do niego.
- Od samego rana głowa mnie boli. Żadne zaklęcie nie pomaga, no i mam niewielkie luki w pamięci - oznajmił.
- To trochę dziwne. Coś czuję, że to sprawka Clary - westchnąłem.
- Bardzo możliwe. Jest nieprzewidywalna - uśmiechnął się Aiden.
Jednak sposób w jaki to zrobił mnie zdenerwował. Nie zachowuje się w stosunku do niej jak parabatai! Bardziej wygląda mi to na podryw. Niech ją tylko spróbuje niewłaściwie dotknąć, a przysięgam, że go zabiję.
Coraz więcej zazdrości Jace'a.
W sobotę mam komers więc do tego czasu nie pojawi się żaden rozdział. No wiecie przygotowania, strojenie sali, dekoracje.
W niedzielę powinien pojawić się rozdział.
Czytasz komentuj