środa, 21 czerwca 2017

Rozdział 9 cz. 1

*Clary*
Wstałam w nocy tak chicho, aby Jace się nie obudził. Szybko założyłam czarną bokserkę, czarne spodnie, skórzana kurtkę i botki na obcasie. Niezauważona wymknęłam się z domu. Położyłam dłoń na brzuchu, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Czułam pod palcami, moje maleństwo. Po nocy z Jace'm miałam sen, śnił mi się mały rudowłosy chłopiec. Najbardziej boli mnie fakt, że musiałam skłamać. Oni jeszcze nie mogą wiedzieć, jestem im za bardzo potrzebna.
Jak najszybciej skierowałam się w stronę jeziora. Kiedy tam dotarłam, usiadłam najbliżej wody. Wpatrywałam się w księżyc odbijający się w wodzie. Nie wiedziałam co zrobić.
Po chwili wstałam i spojrzałam w gwieździste niebo. Gwiazda. Symbol rodu Morgenstern. Po chwili poczułam coś zimnego na policzku.
Otworzyłam oczy, czując narastający chłód. Padał śnieg! Z każda chwilą było go coraz więcej. Obróciłam się wokół własnej osi, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Po chwili płatki śniegu zaczęły tworzyć jakiś kształt. Za nim się obejrzałam, stał przede mną... Mój ojciec.
Od bardzo dawna błagałam anioły o choć chwilę rozmowy z nim. po tym wszystkim czego się dowiedziałam, musiałam.
- Witaj Clarisso.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Podeszłam do niego i przytuliłam. Mogłam to zrobić, choć jeden raz w życiu. To był on. Człowiek, którym był zanim został otruty.
- Jestem z ciebie dumny - szepnął, obejmując mnie mocniej.
- Przepraszam, że dowiedziałam się o tym tak późno.
- Najważniejsze, że poznałaś większość prawdy.
- Jak to większość? - spytałam, odsuwając się lekko od niego.
- Posłuchaj... Krąg od początku swojego powstania był podzielony. Kiedy sprowadziłem anioła... On wyjawił mi twoje przeznaczenie. Miałaś zginąć przed swoimi szesnastymi urodzinami. Ja jednak nie chciałem do tego dopuścić, dlatego robiłem wszystko, aby cie chronić. To dlatego Jace nie miał rodziców. Celine poświęciła się dla niego, tak samo jak Stephen.
- Chcesz powiedzieć, że żyję kosztem Jace'a?! - krzyknęłam.
Wszystko zaczęło nabierać sensu.
- Jest jeszcze coś... Twoja ciąża... - nie dałam mu dokończyć.
- To dlatego moja ciąża za każdym razem jest zagrożona. Musze umrzeć i wypełnić swoje przeznaczenie.
Nagle wszystko zrozumiałam. Wizje przed ciążą. Anioły chcą, żebym przed śmiercią mogła zobaczyć życie swoich dzieci.
- Nie pozwolę na to, dopóki mogę coś zrobić...
- Dość tego! Całe życie za mnie decydujesz! Nie będę narażała własnych dzieci! Zabraniam ci decydować za mnie!
- Córeczko, chcę cie tylko chronić. Chcę żebyś żyła.
- Ale jakim kosztem?
- Choćbyś nie wiem co robiła ja i tak zrobię wszystko, aby cie chronić. Przekaż to Stephenowi.
Podał mi biała kopertę i zniknął.
Śnieg nadal padał. Wzięłam kilka wdechów, aby się uspokoić.
Póki żyje nikt nie będzie bezpieczny, a tym bardziej moje dzieci.

7 komentarzy:

  1. Mogę powiedzieć tylko jedno... Rozdział jest cudowny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu tego rozdziału czuje niedosyt dodawaj szybko next. Rozdział super

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.
    Jestem Twoją fanką z Wattpada, a na tego bloga wpadłam przez przypadek. Ale wydaje mi się, że dodam go do mojej listy ulubionych blogów.

    Strasznie podoba mi się Twoje opowiadanie, i już nie mogę się doczekać na nowy rozdział!

    Pamiętajcie! Walczcie!
    ananasek46

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial cudowny ^_^ czekam na nexta z niecierpliwością
    Ps. Ja też trafiłam tu z wattpada 😂

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział z niecierpliwością czekam na next. A kiedy można się go spodziewać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka!
    Może mnie nie znasz, ale byłam jedna z pierwszych na tm blogu. Naprawdę super piszesz. A ten rozdział super. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń